Chicco -"rudy" red nose
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22, 23 Następny

iskierka · Wysłany: Śro 19:23, 19 Mar 2014 Temat postu:

też nad lumpem myślałam, tylko, że mam obcięte "skrzydła" jeżeli chodzi o wychodzenie, ba mała niestety ma anginę i kurczę wszystko mama pokrzyżowane, ale poszukam coś w swoich rzeczach i może coś znajdę

iskierka · Wysłany: Nie 22:45, 23 Mar 2014 Temat postu:

Mam przykrą wiadomość, bo najprawdopodobniej rudy zostanie uśpiony, aż mi szkoda tego psa. Nic mu nie przeszło i na dodatek zaczyna, że tak powiem pluć skrzepniętą krwią. Mam nadzieję, że wet jeszcze coś spróbuje. Powiedziałam mężowi, że wet ma go najpierw zbadać, ale nie wiem jak to będzie. Pies już ma swój wiek i... katastrofa. Nikomu nie życzę patrzeć jak pies cierpi, a w dodatku myśleć, że już go nie będzie. Ryczeć się chce

Boxenka · Wysłany: Nie 23:32, 23 Mar 2014 Temat postu:

no ale on jest na antybiotykach od tamtej pory i mu się pogarsza?-dziwne

buliada.84 · Wysłany: Pon 0:49, 24 Mar 2014 Temat postu:

a może on ma raka co? dziwne żeby oskrzela tak go wykończyły no ale on też ma swoje lata Sad

trzymam kciuki za poprawę i przesunięciu tej decyzji
Sad

Boxenka · Wysłany: Pon 9:29, 24 Mar 2014 Temat postu:

ja mialam kaukaza mieszkającego na zewnątrz,dostał zapalenia płuc w podeszłym wieku i wyszedł z tego ..........macie chyba weta do macania krówek,a nie leczenia psów i kotów...wet po trzech dniach powinien był pobrac mu krew do badania jeśli nie bylo poprawy po tym co mu podał,a nie czekac na oklaski....leczenie zapalenia trwa conajmniej 10 dni.W tym czasie zwierzę musi byc na ciągłych lekach bez jakiejkolwiek przerwy.........wkurza mnie takie coś Hrm

iskierka · Wysłany: Pon 10:09, 24 Mar 2014 Temat postu:

No tu są dwa wety (na całe szczęście). Do tego od krów nie poszliśmy, bo by go uśpił od razu. Psiak dostał zastrzyki, ale z góry nam powiedział, że w tym wieku po prostu nic to może nie dać. Że może być tak, iż już wszystkie choroby się uaktywniają. Raka to on ma, ale jądra. Może to się rozeszło?? Nie wiem. Niedługo jadą do weta i nie wiem jaką decyzje podejmą. Wczoraj parskną skrzepniętą krwią. Co mogę jeszcze powiedzieć, to to, że duużo pije wody i z wagi spada mimo, że je. Wkrótce 14 lat będzie miał. Mimo leków pies po prostu dyszy, nic się nie zmieniło.

Boxenka · Wysłany: Pon 10:53, 24 Mar 2014 Temat postu:

to ,ze jest stary nie oznaczą,ze trzeba z góry go przekreślić.......wychodzi na to ze dostal serie zastrzyków i koniec?-zenada ...bo zawsze po podaniu leków ,a niewidocznej poprawy pobier się krew aby sprawdzić cży to bakteria cży wirus i podejmuje się decyzje o dalszym leczeniu -można antybiotyki ludzkie wtedy wdrażyć ,a w ostateczności sterydy co w jego wieku i slabej odporności byloby najbardziej pomocne

buliada.84 · Wysłany: Pon 11:07, 24 Mar 2014 Temat postu:

jeżeli on miał raka jąder to najprawdopodobniej miał przerzuty, bardzo często przerzuty zaczynają się od płuc. Ale fakt faktem powinien mieć zrobione rtg klatki już na pierwszej wizycie. Boxenko ja zakładam że na wsi są tylko weci do dorażnej pomocy a nie klinika full wypas a jeżeli seria nic nie pomogła to trzeba inną metodą, zapalenie oskrzeli nie jest jakoś trudną metodą leczenia-podstawa to antybiotyk i ciepło a wiek może jedynie wydłużyć czas leczenia.

iskierka · Wysłany: Pon 11:23, 24 Mar 2014 Temat postu:

zobaczymy co wet powie. Ja na razie kombinuję, a raczej staram się podpowiadać mężowi, żeby jeszcze nie podejmowali tej ostatecznej decyzji

Boxenka · Wysłany: Pon 12:53, 24 Mar 2014 Temat postu:

Gdyby miał raka płuc to objawy nie pojawiłyby się nagle tym bardziej ,ze jakis czas temu trochę go iskierka ruszała..........a na marginesie to pisząc świadomie o tym raku,ze widzieliście o nim i nie został usunięty to sorry ale Twoje podejście iskierka jest typowo wiejskie-pies ma być szczekac ale nie ma prawa chorować ,a jak juz to sam ma sobie z tym poradzić....pies jest zle leczony ,za malo leków dostał ,a byliście z nim u kontroli po tym jak leki przestawaly działać?.......bo przerwanie leczenia to leczenie od nowa...głupota z każdej strony i pies przez to pójdzie do ziemi

rena · Wysłany: Pon 14:47, 24 Mar 2014 Temat postu:

Boxenko masz racie z jednej strony a z drugiej jak każdy tu wie Iskierka jest osoba nie pracującą a leczenie weterynaryjne jest drogie i na pewno Iskierka robi wszystko na ile ją stać tak wiec nie zarzucaj jej zaniedbania bo przecież całej sprawy nie znasz i na pewno nie poznasz a leczy go na ile może Sad

Iskierko mam tylko nadzieje ze rudasek jeszcze trochę po żyje Sad

buliada.84 · Wysłany: Pon 18:05, 24 Mar 2014 Temat postu:

a ja jak pamiętam iskierka dużo do powiedzenia nie miała w sprawie jąder bo to jak zaznaczyła nie jej pies.

Boxenka · Wysłany: Pon 18:59, 24 Mar 2014 Temat postu:

nie komentuje nawet tego Hrm

......

Liber · Wysłany: Pon 19:13, 24 Mar 2014 Temat postu:

A ja chciałem zaznaczyć że można psa pozbawić jąder przed chorobą, starością itp. i jak się ma kasę lub iść na miesiąc sterylizacji nie pamiętam który to ale są takie inicjatywy gdzie u weta lub w schronie robi sie to darmo lub za przysłowiową złotówkę, dodatkowo jest możliwość ale to już nie dla ludzi honorowych bo takich się spotyka (to żadna aluzja) iść do schronu/tozu i błagać powiedzieć jaką się ma sytuacje zdarza się że wytną bez opłaty no bo to jedna z ich powinności - nie mówię ze muszą ale mogą pomóc i często w miarę możliwości tak robią

iskierka · Wysłany: Pon 20:50, 24 Mar 2014 Temat postu:

Z jądrami już opisywałam dlaczego nie ma ich wyciętych. Boxenka ja sobie mogę mówić, ale decyzję nie ja podejmuję, tylko mąż. Po za tym w tym wieku jest duże ryzyko, że pies się nie wybudzi a tu w okolicach na pewno nie ma aż tak nowoczesnego podejścia jak u Was np. we Wrocku. Wcześniej?? Owszem można było, tylko, że ja nie mam prawa nic zrobić takiego, jeżeli mąż się nie chce zgodzić na takie coś, teraz przynajmniej wie co może się stać i ma już zapowiedziane, że kolejny będzie cięty, czy mu się to podoba, czy nie. Powiem tak. obrażasz mnie stwierdzeniem, że mam wiejskie podejście i pies powinien tylko szczekać i nie chorować nie mając pojęcia o tym jak u mnie jest. Ile kłótni jest w uświadamianiu komuś, że warto walczyć nawet o kilka dodatkowych dni życia nie biorąc pieniędzy pod uwagę. Musiałam męża brać pod "uczucia", żeby nie podejmował czasami zbyt pochopnej decyzji i jak na razie się udało. Niestety, nie każdy ma tak jak ty, że mąż robi za granicą, zarabia kupę kasy, którą przesyła i robi się z nią co się chce. Po prostu jednym słowem oceniasz mnie bo ja nic nie mogę zrobić, jestem w pewnych sprawach bezsilna i nie mogę sobie od tak, bez niczego podejmować praktycznie jakiejkolwiek decyzji, no i pochodzę ze wsi. Co do tych leków, to sam wet powiedział, że jest możliwość zerowej poprawy i jeżeli już to zastrzyki powinny pomóc, ale nie pomogły.

A to z dziś. Byłam dzisiaj u weta i stwierdził, że może mieć astmę, ale nie ma możliwości zrobienia jakichkolwiek badań. Jutro idę z małą do dentystki, to zaraz się zapytam, czy jej siostra jest w domu. Ona jest też weterynarzem, ale pracuje w Pabianicach, może ona mi pomoże.